Szkolni wierszokleci

 

„Dom pełen marzeń”
Adrianna Jańczyk

Na wzgórzu nad rzeczką widać dach.
To mój dom piękny, że aż strach.
Jest bardzo modny,
ale też wygodny.
Co dzień w kuchni gotowanie,
fartuch, czapka i śpiewanie.
 
Dom mój miły i słodziutki,
w nim niestraszne żadne smutki .
Pies nam sprawia różne psot,
a my mamy z nim kłopoty!
Jednym słowem, nasz dom marzeń
pełen jest ciekawych zdarzeń.
 

„Mój domek”
Klaudia Zybura

W moim domku kolorowym
Stoi fotel wiklinowy,
Obok stoją dwa krzesełka.
Nie ma złości, są radości.
A gdy śpi w nim dużo ludzi,
kotek wszystkich łapką budzi.

Kiedy sama z babcią jestem,
Gotowanie mi urządza
i śpiewanie przy okazji.
 

Taki jest nasz domek mały,
Czasem niezbyt doskonały.
Jest wesoły i radosny,
My czekamy wszyscy wiosny.


„Dom”
Zuzanna Polkowska

Mój dom.
Trochę malutki, trochę słodziutki.
Jest w nim wielki strach i kolorowy dach.
Mój dom jest modny i wygodny.
Żyją w nim uciechy i królują śmiechy.
Oraz jest złość i radość.

 

„Cud miasteczko”
Kuba Mazur


Tuż za rzeczką, niedaleczko,
Jest malutkie cud miasteczko.
 
Wszystko w nim jest takie cudne
Przy czym wcale nie jest nudne:
 
Maluteńkie cud domeczki,
Cud ganeczki, cud płoteczki.
 
Maluteńkie cud ogródki,
Cud poletka, cud zagródki.
 
Maluteńkie cud zwierzaczki,
Cud roślinki i cud krzaczki.
 
Pełen każdy jest domeczek
Cud chłopaczków, cud dzieweczek.
 
Maluteńkie cud ludziki
Co dzień piszą cud wierszyki.



"Zaczarowany dom"
Amelia Ochnio
 

Pralka pierze brudne gatki,
W kuchni w misce szumią śniadaniowe płatki.
 
Mikser warczy jak wkurzony,
A nóż szuka swojej żony.
 
Telewizor gra od rana,
A kanapa jest zakochana.
 
Dywan cię łaskocze w pięty,
A żelazko ma sznur napięty.
  
Zdjęcia z obrazami się do siebie uśmiechają,
A firanki ze sobą rozmawiają.
  
Lodówka ma nadwagę,
A czajnik dostał uwagę.
  
To jest czarodziejski dom,
Ktoś w nim mieszka, zgadniesz kto? 
 


„Mój dom”
Mateusz Szluga

Mój dom modny i wygodny.
Jest w nim zawsze dużo gości,
choć się mama czasem złości.
Gdy jest wielkie gotowanie,
przy tym zawsze jest śpiewanie,
ale potem jest sprzątanie.
Tata piecze i gotuje,
miodu przy tym nie żałuje.
Miód złocisty i słodziutki,
poodgania wszystkie smutki.

 

„Incydent na rynku”
Karolina Cieślak

Była raz sobie traszka grzebieniasta,
Postanowiła wybrać się na zakupy do miasta.
Choć to była długa droga,
Zwierzęcia nie ogarnęła trwoga.
Najpierw przepłynąć musiała jezioro,
Pasażerów na statku z liścia było sporo.
Musiała przejść przez wysokie góry,
Nagle zaczęły ściemniać się chmury.
Biegła, ile miała sił w nogach,
Choć było niebezpiecznie na drogach.
Aby dotrzeć do swego celu,
Musiała wejść do tunelu.
Gdy przeszła tunel owy,
Ukazała jej się tablica z napisem „Sowy”.
Zobaczyła na rynku dwa żółwie,
Które sprzedawały obuwie.
Traszka w ich stronę pobiegła,
Gdyż piękne pantofle spostrzegła.
I pyta się sprzedającego:
- Czy jest rozmiar 36 z buta czerwonego?
Żółw pyta się powoli:
- Jaki model pani woli?
Może z tą dużą kokardą?
Traszka spojrzała na nie z pogardą.
Teraz już wiedziała,
Że tylko wzorzyste chciała.
Spytała się o model upatrzony,
Żółw skoczył jak oparzony,
Gdyż wiedział, że traszka
Zabija nawet małego robaszka,
Gdy jest niezadowolona,
A ten rozmiar zamówiła już jego żona.
Kiedy traszka się o tym dowiedziała,
Udusić żółwia chciała.
Od tego drobnego zamętu,
Płazy i gady nie lubią się, aż do tego momentu
I będzie to dłużej trwało,
Tylko dlatego, że traszce butów się zachciało.

 

"Lekarstewko i choroba "
Weronika Piątczak

Leże od rana do wieczora.
Przecież jestem chora.
No i musze odpoczywać.
Abym zdrowa była.
I do szpitala nie wyruszyła.
Bo jak tam mnie już zabiorą.
To nie wrócę tu tak szybko.
Będę leżeć tydzień , dwa.
No i zdrowieć sama tam.
Nic nie zrobię więcej już.
Ale nie wezmą mnie przecież pod nóż.
Tylko leki , antybiotyk.
Na to już jest czas.
Bo ja boję się zastrzyków.
No bo boli to ała.
I ja wolę lekarstewko.
Żaden tam syropek.
Lekarstewko szybko działa.
I nie boli mnie już nic.
Zaraz wyzdrowieje sama.
Bez lekarzy tylko mama.
Ona mi pomoże w mig.
No i siedzi już od rana.
W kuchni szuka lekarstewka.
Na moje kolana.
Już przestały boleć mnie teraz czas na głowę.
Co się dzieje tam mamusiu?
Czemu ona tak mnie boli?
Czy też na to lekarstewko?
Czy ono pomoże?
Bo mnie boli tak że szok.
I co zrobić teraz mam?
Spać nie pójdę bo za wczas.
Mokre ściery nic nie dają.
Na lekarstwo czas.
No już dobrze moja mamo.
Głowa już nie nęka mnie.
A gorączka?
Już od rana.
Kładzie mnie na kolana.
A katarek ma mamusiu?
Co z nim zrobić mam?
A czy na to lekarstewko znajdę sobie sam?
A czy mama mi pomoże?
Czy poszuka i wynajdzie?
O jak dobrze.
O jak miło.
Już nie boli głowa mnie.
I katarek mi już minął.
I gorączki brak.
Moja droga mamo.
Jak ja Ci dziękuje.
Co ja bym zrobiła.
Bez twojej pomocy?
Mamo moja droga.
Jak ja kocham Cię.
I dziękuję za tą pomoc.
Już jest dobrze.
Cieszę się.

"Nowy rok''
Karolina Cieślak

Za oknem zapadł mrok,
czas powitać nowy rok,
a pożegnać stary.
Nowe plany i zamiary,
kolejne postanowienia,
bez wątpienia,
wiele przygód nowych będzie
i wiele niespodzianek wszędzie.
Nadszedł kolejny rok,
a ja Ci życzę, by każdy krok
był dla ciebie odkryciem,
niezapomnianym przeżyciem ,
byś miał, co wspominać,
abyś nie chciał go zapominać.
Przez okno wyjrzałam,
do góry spojrzałam.
Niebo rozjaśnione
przez petardy zapełnione.
Rozpoczął się rok nowy,
niech będzie jak fajerwerki kolorowy.
O co chodzi w wiersza przekazie ?
Przecież nie o ciocię Kazię!
O to się rozchodzi,
że coś już mija i coś przychodzi.
 

"Na lekcji"
Karolina Cieślak

W każdy wtorek, no i środę
klasa czwarta ma przyrodę.
Pierwszy temat był o świecie,
ich reakcji nie zgadniecie.
Pytania od razu zadawali,
z rękami w górze cierpliwie czekali.
Ile planet mamy we wszechświecie,
czemu jest gorąco w lecie?
Skąd się wzięły góry,
dlaczego tak wysoko są chmury?
Kto wymyślił nazwę ''Kanada'',
gdzie deszcz nigdy nie pada?
Jak powstały wysepki,
czemu śnieg czasem nie jest lepki?
Pytań takich było nie mało,
a każde dziecko jeszcze coś chciało.
Pani opuścić ręce kazała,
a sama tak powiedziała:
swoje pytania i wątpliwości rozjaśnicie,
gdy do książki z przyrody zajrzycie.
Zaczęły szeleścić karteczki,
każdy uczeń zajrzał do książeczki.
Okazało się, że świat przyrody jest nie mniej ciekawy,
niż granie w berka, czy inne zabawy.
 

"Rozbójnik''
Karolina Cieślak

Historia ta nie jest nigdzie zapisana
jest ona z pokolenia na pokolenie przekazywana,
więc słuchaj ją uważnie
i traktuj to na poważnie

Był pewien mężczyzna, co mieszkał w Krakowie,
a mianowicie Janek się on zowie.
Rodziców wcześnie stracił,
lecz się nie zatracił

Był to dobry chłopak
nie robił niczego na opak
postanowił uratować Podhalan z niewoli
i pomóc im w ciężkiej doli

Janek poszedł w góry,
spotkał tam zbójnika, który
rozkazał mu zrobić dwa zadania
będące ciężkie do wykonania

Najpierw przeskoczyć miał z góry na górę
potem zaśpiewać ładnie i czule,
dzięki temu zostanie zbójnikiem
i będzie zbójców powiernikiem

Zbójnicka zgraja
dała mu czas na przygotowania,
kiedy długo ich nie było
Jankowi się już znudziło

Poszedł sobie w gęste trzciny
doszedł , aż do Bukowiny
w lesie orientację stracił,
lecz światło w oddali zobaczył

Zastał w chacie czarownicę,
gdy zobaczył jej miłe oblicze
poprosił o przenocowanie,
a ona dała mu spanie

Uprzedziła kompana,
że nie mieszka sama,
iż dwie czarownice zabić go mogą
i zakopać pod podłogą

Nie ogarnął go napad trwogi,
bo już ledwo stał na nogi,
gdy czarownice zobaczyły go podczas spania
odrzuciły próbę schwytania

Lecz musiał zdać test męskości
miał na brzuchu węgle rozgrzane do czerwoności
wytrzymał to piekielne zadanie
i postanowiły pomóc mu panie

Jedna dała mu pas zbójecki,
druga koszulę na plecki,
trzecia dała mu ciupagę,
by dał sobie w górach radę

Te rzeczy dawały mu wiele zdolności
rano Janek opuścił chatę i śpiewał z radości
kiedy tak szedł górami spotkał się ze zbójcami
i teraz zmierzyć się miał z zadaniami

Pierwsze zadanie przeszedł bez problemu,
lecz musiał dać temu radę samemu
Harnaś jednak zadecydował,
by jeszcze jakiegoś zbójnika pokonał

Kiedy dowiódł, że może być zbójnikiem
wódz go nazwał Janosikiem
pomagał biednym, gdy głód ich zżerał,
a bogatym zabierał co nieco z portfela

Zawsze władzom się wymykał,
kiedy oni go szukali on koziołki fikał,
więc go ukarali
i jego ukochanej nakłamali

Powiedzieli Marynie -
Janosika dziewczynie,
że jej ukochany ją zdradza
i nocami do innych chadza

Kiedy się o tym dowiedziała
od razu wojsko wspomóc chciała
zrzuciła jego przedmioty w dół
Janosik uderzył pięścią w stół

Nie pozostało wiele do życzenia
Janosik dostał wyrok powieszenia,
kiedy Maryna prawdę poznała
płacząc Janosika przepraszała

Lecz na to wszystko było juz za późno
Maryna przepraszała Janosika na próżno
Janosik został osądzony
i temat legendy zakończony
 

„Nałogi”
Sandra Jakubiak

Bo za nami są nałogi, które ciągną się za nami wiecznie.

Za każdym razem ty palisz więcej papierosów,
Za każdym razem ty sięgasz po te narkotyki,
Za każdym razem ty pijesz więcej alkoholu,
Za każdym razem głębiej a wciąż wracasz po więcej.

Bo za nami jest ta przyjaźń, która ciągnie się aż od przedszkola,
Ona nigdy nas nie zwiedzie chyba, że się kiedyś poddasz jeszcze,
Trawisz do więzienia i co będzie chyba nie chcesz iść beze mnie,
Dużo mamy wiary chodź już chyba nie pamiętasz co to znaczy.

Chciałabym zasnąć wiecznie,
Bo nie mogę patrzeć,
Jak pijesz palisz ciągle,
I narkotyki bierzesz.

Bo przed nami jeszcze dużo dróg,
Ale jeszcze więcej szkód,
Chyba nie chcesz nas rozdzielić,
My się więcej nie poddamy nigdy,
Miałeś chronić mnie juz zawsze,
Ale wolisz te narkotyki,
Może poczuje to szczęście,
Kiedy kasy już nie będzie?


„Szum”
Sandra Jakubiak

Ten wiejski szum i ptaków śpiew,
Kołysze mnie do snu,
I wciąż ten zapach kwiatów,
Ale dlaczego wciąż nie wieje żaden z wiatrów.

I pszczoły brzęczą I muchy latają,
A ja wciąż śpię,
Nie słyszę żadnych owadów.

Aż w końcu zbudziłam się,
Jak wiatr opętany,
Bo poczułam zapach tych pięknych tulipanów.

I osa w ruch goniła mnie,
A ja się wywróciłam,
I ona już usiadła mi,
I mnie użądliła.