Listopad…

Mój Kochany Listopadzie!
Nie ma dziś już jabłek w sadzie.
Wszystkie liście obleciały,
Wiatry, deszcze zawitały.

Polna myszka szuka domu,
Skrada się tu po kryjomu.
A wiewiórka szykuje zapasy,
Na zimowe, ciężkie czasy.

Dni mijają, leci czas,
Już do zimy zbliża nas.
A listopad żegna wrzesień,
Chociaż liści pełna kieszeń.

Weź parasol, czapkę, płaszcz,
Aura nie rozpieszcza nas.
Dni są coraz bardziej krótsze,
Noce ciemne, głuche, dłuższe.

Nadszedł bardzo smutny czas,
Szary, bury jest już las.
Już na polach nie ma zbóż,
Ptaki odleciały już.

Listopadowa noc zapada,
Widać światło u sąsiada.
W pamięci mam wciąż słodkie lato,
Lecz teraz, wystarczy mi kubek z gorącą herbatą.

Bibi