Tekst został nagrodzony w IX Powiatowym Konkursie Literackim “Bajka dla siostrzyczki i braciszka” organizowanym przez Miejską i Powiatową Bibliotekę Publiczną im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Bełchatowie
Pewnego letniego ranka Kajtek wraz z dziadkiem wybrał się na grzyby do pobliskiego lasu. Choć miał tylko osiem lat, znał się na grzybach jak mało kto. Dzidek Janek, znany grzybiarz, zawsze tłumaczył wnukowi, które grzyby zbierać, a które są trujące.
– Dziadku – rzekł chłopiec. – Chodźmy na polankę, tam rosną najpiękniejsze borowiki.
– Mój mały, mądry Kajtuś – pan Jan uśmiechnął się do siebie.
Idąc, wsłuchiwali się w poranne śpiewy ptaków.
– Dziadku, chciałbym kiedyś zostać człowiekiem lasu – rzekł Kajtek.
– Wnuku, człowiekiem lasu jest pan leśniczy. Możesz nim zostać, jeśli tylko zechcesz.
– No pewnie, dziadku – ucieszył się chłopiec.
Nagle Kajtek idąc obok kępy borowin, spostrzegł wielką kroplę rosy. Kiedy zaczął się zbliżać, zauważył, że coś maleńkiego porusza się w niej. Zaciekawiony wziął kroplę do ręki. Okazało się, że w środku siedział maleńki ufoludek. Chłopiec z niedowierzaniem przetarł oczy.
– Dziadku! – zawołał chłopiec.
– Proszę, nie mów o mnie nikomu. Nie rób mi krzywdy!– zawołało stworzonko.
– Tak, wnuku. Co się stało? – zapytał dziadek.
– Nic. Chciałem zapytać, czy zostaniemy tu trochę na polanie?
– Oczywiście. Ja pójdę tam bliżej brzózek, a ty nie odchodź za daleko.
Dziadek oddalił się od polany.
Po chwili chłopiec rozejrzał się i kiedy został już sam z ufoludkiem rozpoczął rozmowę:
– Ja jestem Kajtek. A ty kim jesteś i co tu robisz?
– Jestem Kiki. Pochodzę z pięknej planety Miodzik. Nie wiem, jak to się stało, że tu wylądowałem.
Pewnie coś pomyliłem w sterowaniu swoim statkiem.
– A gdzie on jest? – zainteresował się chłopiec.
– Gdzieś się rozbił po drodze – rzekł smutny Kiki – Jak ja teraz wrócę do swoich…- zmartwił się.
Chłopiec postanowił pomóc ufoludkowi. Maleństwo uśmiechnęło się i opowiedziało o swojej planecie. To była planeta, na której wszyscy jej mieszkańcy byli mili i jedli miód. Kajtek zaś opowiedział o planecie Ziemi, na której mieszkał. Mówił o lasach, polach i porach roku. Maleństwo uśmiechnęło się i przytuliło do ręki chłopca. Kajtek wsadził ufoludka do kieszeni i przykrył chusteczką.
– Teraz cieplej przyjacielu, co? – rzekł z uśmiechem.
– Czy mogę tu na razie zamieszkać?
– No jasne! – odpowiedział Kajtek.
– Kajtuś, czy możemy zostać przyjaciółmi? – zapytał Kiki.
– Już nimi jesteśmy- odpowiedział chłopiec.
Na te słowa małe stworzonko radośnie zaszczebiotało i poruszyło maleńkimi czułkami. Jego ciało było zielone i delikatne. Całość rozjaśniały wielkie, niebieskie oczy. Wyglądał na miłą sistotkę.
Kajtek wziął koszyk i poszedł w kierunku dziadka. Nie mógł uwierzyć w to, co go spotkało.
– Kajtuś nic nie uzbierałeś? Co ty tam robiłeś? – zapytał dziadek.
– Podziwiałem ufo…to znaczy kwiaty podziwiałem, dziadku – rzekł zakłopotany Kajtek.
Udali się w stronę do domu W tym czasie Kajtek zastanawiał się, jak pomóc Kiki wrócić do swoich.
Mijały dni, tygodnie i miesiące. Kiki zadomowił się u Kajtka. Mieszkał w pudełku po zapałkach. Często słuchał, jak chłopiec uczy się. Chodził z nim do szkoły schowany w piórniku.
Lecz zaczął tęsknić do swojej rodziny. Pewnego zimowego wieczoru Kiki usiadł na gałązce choinki i patrzył na gwiazdy. Tak bardzo chciał zobaczyć mamę. Zastanawiał się, czy ona również za nim tęskni. Kajtek zapewnił go, że na pewno mama ciągle go szuka.
– Wiesz przyjacielu – mówił Kajtek- my tutaj na Ziemi obchodzimy Święta Bożonarodzeniowe, podczas których spełniają się życzenia.
Kiki zapytał, czy Kajtek ma jakieś życzenie. Chłopiec zaczął opowiadać o zawodzie leśniczego i obowiązkach z tym związanych. Ufoludek słuchał z zainteresowaniem.
– Zobaczysz, spełnisz to marzenie. Ja myślę ciągle o domu…..- Kiki zapłakał.
Wtem na niebie gwiazdy zaczęły układać się w kształt drogi.
– Kiki, spójrz- zawołał przejęty Kajtek.
– To mama , mama! – wołał szczęśliwy ufoludek.
Nagle zza gwiazd wyłonił się niewielki statek kosmiczny. Wylądował na parapecie chłopca.
Drzwi pojazdu otworzyły się i stanęła w nich pięknie ubrana mama Kiki. Była królową planety. Miała piękną suknię i królewską koronę. Była bardzo szczęśliwa, że znalazła synka.
Kiki przedstawił mamie Kajtka jako najlepszego przyjaciela. Królowa podeszła do chłopca i zapytała:
– Drogi Kajtku, powiedz jak mam wynagrodzić ci to, co zrobiłeś dla mojego syna? – zapytała królowa.
– Wasza królewska mość, chciałbym czasem móc odwiedzić Kiki na waszej planecie.
Królowa uśmiechnęła się i podała chłopcu lśniący kamień.
– To kamień miodny. Jeżeli pomyślisz sobie o miejscu, w którym chcesz się znaleźć, on cię tam przeniesie.
– Na nas już czas, Kiki- wyciągnęła rękę w kierunku synka.
Wsiedli na pokład statku. Gwiazdy zamigotały, ułożyły się w krąg i statek zniknął na niebie.
Smutno zrobiło się Kajtkowi. Tak bardzo przywiązał się do przyjaciela.
Nadszedł czas Wigilii. Chłopiec bardzo tęsknił za małym przyjacielem. Wziął do ręki kamień i wyobraził sobie, że chce być na planecie Miodzik. Nagle zaszumiało, zagrzmiało i pojawił się wir, który uniósł chłopca wysoko do gwiazd. Kajtek nigdy czegoś takiego nie widział. Po chwili dotarł na planetę. Przywitały go tłumy ufoludków i traktowały jak ważną osobistość. Chłopiec bywał częstym gościem na planecie Miodzik. Wszyscy bardzo go polubili i traktowali jak swojego.
Mijały lata. Kajtek wyrósł na przystojnego młodzieńca. Skończył studia i zaczął pracować w leśniczówce. Spełniło się jego największe marzenie. Pewnej nocy rozszalała się straszna burza. Młody leśniczy dostał wezwanie o zaginięciu w lesie małego chłopca. Wyruszył w las wraz z mieszkańcami. Padał bardzo ulewny deszcz, drzewa uginały się pod siłą wiatru.
Na polanie pod złamanym drzewem leżał nieprzytomny, mały chłopczyk. Leśniczy nie czekając na nikogo, próbował wydostać dziecko. Podniósł pień i wyciągnął chłopca. Nagle w pobliżu słychać było przeraźliwy grzmot. To piorun uderzył w drzewo i przygniotło Kajtka. Mężczyzna nie mógł się ruszać. Nagle ujrzał coś błyszczącego, leżącego nieopodal. To był kamień miodny, który podczas upadku wypadł z kieszeni. Teraz uświadomił sobie, że tylko on może go uratować. Resztkami sił chwycił go w dłoń i pomyślał o swoim przyjacielu. Nagle zjawił się spodek latający. Wyszła z niego cała armia ufoludków. Kajtek nie wiedział, co się dzieje. Podnieśli drzewo i uwolnili młodego leśniczego. Kajtek otworzył oczy i ujrzał Kiki. Był już dorosły, miał płaszcz i koronę królewską.
– Przyjacielu, uratowałeś mi życie – mężczyzna ledwie wydobył z siebie głos.
– Kajtusiu, czy ty już nie pamiętasz, że to ja żyję dzięki tobie – rozczulił się król.
W oddali słychać było głosy biegnących ludzi.
– Przyjacielu, musimy odlecieć. Nikt nie może nas zobaczyć. Do zobaczenia.
Nagle statek zniknął nad lasem.
– Panie leśniczy, nic panu nie jest? – pytali wystraszeni mieszkańcy.
– Przecież tak wielki piorun w pana uderzył. To niemożliwe, że pan żyje.
Kajtek uśmiechnął się i powiedział;
– Panie Stasiu, widocznie cuda się zdarzają.
Wiedział o tym, że to zasługa przyjaciela z kosmosu. Nigdy nie spotkał kogoś takiego. Był pewien, że to przyjaźń na wieki. Obolały, ale szczęśliwy, wrócił z ludźmi do domu.
Jego życie było szczęśliwe i długie. Nigdy nie zapomniał, że niedaleko mieszka jego mały przyjaciel Kiki, który jest królem wszystkich serc.