Zofia Naturalna kl. VII d
– Minęło dopiero kilka godzin, a ty wcale się nie zmieniłeś- powiedziałam zrezygnowana. -Naprawdę trzy duchy nie pomogły? Taki przypadek nigdy im się zdarzył. Do czego to doszło, że trzy tak mądre duchy nie dały z tobą rady i musiały przemieniać człowieka w ducha!
– Cicho, teraz pracuję. Zajmij się robotą, ty nierobie, a mnie zostaw w spokoju- odpowiedział poirytowany Scrooge.
– Dość tego! Specjalnie zostałam wezwana do tej misji ,przygotowałam się, a ty nawet nie zapytałeś mnie o imię!- to była już przesada, ten człowiek jest przesiąknięty złem do szpiku kości!
– To kim jesteś? Jak ci na imię?- zapytał
– Jestem Duchem Wszystkich Świąt- odpowiedziałam dumnie.
Mężczyzna oderwał się od pracy i spojrzał na mnie zaszokowany. Byłam szczęśliwa, nareszcie oderwałam go od pracy. Po chwili ciszy powiedziałam:
– No to może wstaniemy i pójdziemy na spacer ulicami Londynu?- nie mogłam zmarnować okazji, gdy ten człowiek oderwał się od pracy.
– No dobrze- odparł
Wyszliśmy z kantoru.
– Po co tu w ogóle jesteś?
– Muszę cię zmienić. Poprzednie duchy próbowały już tego. Bardzo dobrze im szło ,lecz zapomniały o jednym. Póki nie przepracuje się starej traumy z dzieciństwa, nic się nie zmieni- odparłam.
– Co?! Zostaw moją przeszłość w spokoju! Nie mogę się na tym skupić, mam ważniejsze problemy. Praca jest najważniejsza, wracam do kantoru- powiedziawszy to, zaczął zmierzać w stronę budynku.
Ja momentalnie zagrodziłam mu drogę. Wtedy poirytowany właściciel kantoru odepchnął mnie. Upadłam na ziemię. Krzyknęłam z bólu. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony i powiedział:
– Ty nie jesteś duchem, duchy nie czują bólu!
– Jestem, ale zanim stałam się duchem, byłam człowiekiem. Mam już pana dosyć. Ja chcę panu pomóc. Widać, że ma pan problem. Ja pragnę to zmienić.
– Wszystkie nieroby są takie same….- powiedział i próbował wejść do kantoru
Drzwi do budynku się były zatrzaśnięte. Scrooge nie mógł ich otworzyć.
– No dobra. Co innego mi zostało, jak z tobą pójść?- odpowiedział zrezygnowany.
Przechadzaliśmy się ulicami miasta. To tu nadeszła jego przemiana. Zadawałam mu pytania.
– Jak wyglądało pańskie dzieciństwo- musiałam od czegoś zacząć.
-U mnie w domu nie było kolorowo. Mój ojciec był pracoholikiem. Nie obchodziło go nic, nasza rodzina, przyjaciele. Wolał, abym zostawał w szkole a nie w domu. Przeszkadzała mu nasza obecność. Zamykał się w swoim gabinecie i pracował dniami i nocami. Czasami miewał chwile zmiany. Było mi bardzo ciężko. Matka miała tego dosyć. Wyprowadziła się z domu. Krótko po tym zmarła moja siostra. Nawet się tym nie przejął. Przez to sam taki się stałem- wyznał.
W tamtym momencie było mi go żal. Łzy lały mu się po policzkach.
– Jestem okropnym człowiekiem! Chcę się zmienić- wykrzyknął.
Oboje zaczęliśmy płakać. Przechodziliśmy przez ulicę. W ostatniej chwili zobaczyłam, jak rozpędzona bryczka jedzie prosto na nas. W tym momencie ktoś mnie odepchnął. To był Scrooge.
– Dziękuję ci za wszystko, zmieniłaś mnie- powiedział, płacząc. To był jego koniec. Umarł. Powiem szczerze, bardzo go polubiłam. Poświęcił się. To był dowód jego przemiany. Wróciłam już do świata ludzi. Czasem czuję jego obecność. Myślę, że teraz już jest szczęśliwy.