Marta Wojewoda kl. VII d
Został tydzień do Wigilii Bożego Narodzenia. Z utęsknieniem czekałam, gdy razem z mamą zasiądziemy do stołu. Co roku spędzałam z nią święta, nie jesteśmy zbyt bogate, jednak mamy siebie, co jest najważniejsze. Niestety tego roku było inaczej. Mama nie miała pieniędzy, żeby zorganizować święta, więc postanowiła wysłać mnie do wujka. Nie znałam go, nie wiedziałam, że jest naszą rodziną. Poza tym mieszkał w Londynie. Prosiłam mamę, żeby zmieniła zdanie, ale ona uważała, że dla mnie tak będzie lepiej.
Zostało 6 dni do Wigilii, z samego rana wyjechałam bryczką do wujka. Do Londynu dojechałam już po południu. Wysiadłam z moim bagażem przed domem. Był ponury, stary i położony w strasznej kamienicy. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że oprócz mojego wujka nikt w niej nie mieszka. Gdy stanęłam przed drzwiami, poczułam, że mam nogi jak z waty. Zapukałam, a przede mną stanął starszy człowiek. Jego sylwetka przypominała ostrego gwoździa, miał sine usta, szpiczasty nos, a oczy przeszywały zimnym blaskiem. Dreszcz przebiegł po moich plecach, z lekkim uśmiechem powiedziałam:
– Dzień dobry, jestem Marta i przyjechałam do pana, znaczy do wujka, na Święta Bożego Narodzenia.
– Witaj, jestem Scrooge, możesz mi mówić wujek. A teraz chodź, pokażę ci twój pokój- odpowiedział mężczyzna, nie okazując żadnych emocji.
Pomyślałam, że mój pobyt tutaj zapowiada się ciekawie. Poszłam za wujkiem, otworzył mi drzwi do dość dużego pomieszczenia i odszedł. Ściany pokoju były w kolorze bladego różu, na środku stało duże łóżko, naprzeciwko łóżka- komoda, szafa i wisząca półka. Pod oknem znajdowała się toaletka. Wszystkie meble były białe. Panele na podłodze były koloru ciemnego drewna. Rozpakowałam się, rozejrzałam się po pokoju. Strasznie mi się nudziło, poszłam więc do biura wuja i spytałam go:
– Wujku! Nudzi mi się, chcesz się może ze mną pobawić? Bardzo proszę!
– Nie mam teraz czasu na głupoty, jeżeli ci się nudzi, poczytaj książkę – odparł wujek.
Spodziewałam się innej odpowiedzi. Wujek był samolubny, zapatrzony tylko w samego siebie, najważniejsze dla niego były pieniądze. Nie miałam innego wyjścia, musiałam iść czytać książkę. Wybrałam pierwszą lepszą, która była na regale. I tak minął mi czas aż do samego wieczora. Na kolację dostałam dwie kanapki i herbatę. Zjadłam i poszłam spać.
Zostało 5 dni do Wigilii. Rano przyszedł do mego pokoju wujek i oznajmił, że musi wyjechać na parę godzin pozałatwiać sprawy biznesowe. Grzecznie spytałam:
– Czy mogłabym jechać razem z wujkiem? Nie chcę zostać tu sama.
– Skoro tak, możesz jechać. Pośpiesz się tylko, nie będę na ciebie czekał- powiedział wujaszek.
Szybko się ubrałam i wyruszyliśmy w podróż. Na zewnątrz był silny wiatr i cały czas padał śnieg. W bryczce było zimno, jednak mi to nie przeszkadzało.
Przejeżdżaliśmy przez jakąś wioskę, ujrzałam wtedy małą, skuloną dziewczynkę. Była bezdomna, zrobiło mi się jej żal. Poprosiłam wujka pieniadze, choćby na jedzenie. Scrooge z niechęcią dał zaledwie 5 centów, ale jej to wystarczyło. Dziękowała mi na kolanach za ten miły gest. Kiedy wujek to zobaczył, oczy zaświeciły mu się, jakby zobaczył ducha. Przez resztę drogi już nie rozmawialiśmy.
Wujaszek załatwił swoje sprawy i około godziny 16 ruszyliśmy w drogę powrotną. Wiatr wiał coraz silniej, zaczynałam się niepokoić. Nagle podmuch wiatru przewrócił bryczkę. Wujek wypadł z niej i poturlał się kawałek dalej, a ja zostałam w środku, przygnieciona nią. Zaczęłam płakać, chciałam jak najszybciej się z niej wydostać. Scrooge otrząsnął się, zbadał sytuację i postanowił mnie uwolnić. Był zdenerwowany, widać było, że się o mnie martwi. Wkrótce wydostałam się, cała i zdrowa. Byłam przerażona tym, co się stało, ale wujek mnie uspokajał. Odniosłam wrażenie, że jego skamieniałe serce zaczęło coś czuć. Sytuacja z dziewczynką coś zmieniła, ale pomoc, którą mi udzielił, zmieniła wszystko. Poszliśmy do najbliższej wioski, żeby znaleźć wolną bryczkę. Wróciliśmy do domu. Było już późno, poszłam spać.
Zostały 4 dni do Wigilii. Rano poszłam na śniadanie i zastałam tam wujka. Zaczął mi opowiadać co uczynił:
– Kiedy wczoraj dałaś dziewczynce pieniądze, cieszyła się, jakby zobaczyła je pierwszy raz. Ja mam ich dużo i nie robią one na mnie wrażenia. Kolejne wydarzenie- wypadek, wstrząsnęło mną, bałem się, że cię stracę. Kiedyś, pewnie nie pamiętasz, ale ja pamiętam dobrze, ale nie o tym… Postanowiłem więc, że dzisiaj razem odwiedzimy sklepy z zabawkami. Kupimy zabawki tobie, ale też dzieciom z sierocińca.
– Dobrze wujku, cieszę się, że dzięki mnie w końcu widzisz, że pieniądze nie są najważniejsze. – odparłam.
I tak mijały nam dni. Każdą wolną chwilę wujek spędzał ze mną. Pokochałam go, czułam jakbym znała go od zawsze. Rzucaliśmy się śnieżkami, graliśmy w szachy, ganialiśmy się.
W końcu nadszedł ten dzień, Wigilia. Cieszyłam się, że mogę spędzić ją z wujkiem, ale jednak brakowało mi mamy. Siedziała sama w domu, a ja byłam tutaj z wujkiem.
Ubraliśmy z samego rana choinkę. Kiedy skończyliśmy, wujek oznajmij, że ma dla mnie niespodziankę. Do salonu weszła mama. Z uśmiechem na twarzy rzuciłam się jej na szyję. Byłam uradowana, że tegoroczne święta spędzę z nimi.
Nadeszła pora na wieczerzę, wszystko było pyszne. Zjedliśmy, daliśmy sobie prezenty i poszliśmy spać. Rano, po zjedzeniu śniadania musiałyśmy już z mamą jechać. Zasmuciłam się, bo nie chciałam opuszczać wujka. I wtedy wujka olśniło:
– Mam pomysł, zostańcie tu, zamieszkajcie tu na zawsze. W pobliżu jest szkoła dla Marty.
Mama chwilę się zastanawiała, ale ostatecznie się zgodziła. Ucieszyłam się, teraz każde święta będę spędzać z moimi bliskimi!