Kiedy był dzieckiem wszyscy Go kochali,
Kochany Karolku do Niego wołali.
Lecz czas płynął nieubłaganie,
Nasz Karol został głową kościoła na Watykanie.
Jak ciężko było Mu opuszczać kraj swój ukochany,
Gdy służba dla Boga w świat pchała nieznany.
Lecz On był zawsze Maryi oddany,
I przez Nią do końca został wysłuchany.
Rozpoczął swoją służbę daleko od domu,
O swoich przemyśleniach nie mówiąc nikomu.
Stał się naszym Ojcem tam na Watykanie,
Lecz podróże do Polski zawsze miał w swym planie.
Kochał ponad wszystko górskie wędrówki,
Uwielbiał jadać papieskie kremówki.
Podziwiał nieznane jak dotąd kraje,
Poznawał mieszkańców i ich obyczaje.
Swoimi pielgrzymkami poprzez świat cały,
Głosił słowa Chrystusa, by owocowały.
Choć był największym autorytetem świata,
Każdego człowieka traktował jak brata.
Ojcze Święty dzisiaj Cię już nie ma tu na ziemi,
Lecz jesteś w naszych sercach i nic tego nie zmieni.
Jesteś nam nadzieją tam u Ojca w niebie,
My wszyscy gorliwie modlimy się do Ciebie.
Bibi