Wizyta w muzeum

Franciszek Bartczak kl. IV a

/opowiadanie twórcze oparte na motywach lektury Mikołajek R. Goscinny i J. J. Sempé/

Dzisiaj Rosół powiedział nam, że wyjedziemy do Krajowego Muzeum w Paryżu.

Od razu Euzebiusz Krzyknął:

– Co, jakieś nudne muzeum!? Ja bym wolał pojechać na mecz!

Na to Rosół powiedział:

– Spójrz mi w oczy! Do kąta!

Zanim doszedł do kąta, zadzwonił dzwonek i poszliśmy do domu.

Mikołajek, Alcest i ja nie byliśmy zadowoleni z wyjazdu, tylko Ananiasz, pieszczoszek pani, cieszył się i mówił:

– Jutro do muzeum, jutro do muzeum…

Alcest, ten kolega co ciągle je, tak się zdenerwował, że kopnął go w kostkę i chciał mu dać fangę w nos, ale Ananiasz ma okulary i nie można go bić. Ananiasz krzyczał i płakał:

-Ja mam okulary, ja mam okulary…

I poszedł do domu.

Mikołajek zapytał mnie:

– Ej, Max, co tam będziemy robić?

Odpowiedziałem:

– Nie wiem. Chciałbym być chory, bo bym nie musiał jechać do nudnego muzeum.

Następnego dnia, kiedy autobus był pod szkołą i do niego wsiadaliśmy, Maksencjusz dał Joachimowi fangę w nos, bo ten zabrał mu kulki. Maksencjusz krzyczał:

– To moje kulki!

Pani się rozzłościła:

– Ej, chłopcy, co robicie?

-Nic, nic.

-Mam nadzieję…

I wyjechaliśmy. Na miejscu zobaczyliśmy wielki budynek, a na nim napis ,, Muzeum Krajowe”. Weszliśmy bez problemu. Ja byłem w parze z Alcestem, tym kolegą, co ciągle je.

W środku przy mumii z kieszeni Joachima wypadła kulka. Wtedy Maksencjusz rzucił się na nią, a Joachim na niego i pobili się. Joachim dał fangę w nos mumii i przewrócili trzy posagi, trumnę i mumię. Mumia spadła na Ananiasza. Wtedy zaczął krzyczeć do mumii:

– Ja mam okulary, ja mam okulary…

I zaczął płakać. Musieliśmy wracać do domu.

Tego dnia Maksencjusz nie dostał deseru. Ale to nic, było bardzo fajnie, tylko Ananiasz nie był zadowolony.